niedziela, 28 lutego 2016

Rozdział 9

"Witam.Nazywam się Burza" 



-The Big Big Bang!!-Wrzeszczy Drake stając na stole z dwiema butelkami wódki w dłoniach.Okazało się,że chłopak pracuję w barze. Moje zaskoczenie było tak wielkie,że przez połowę drogi nie pisnęłam ani słowa. Barmanki i barmani chodzili od stolika do stolika w czarnych chustach  która zakrywała im dolną część twarzy-to zbiło mnie z tropu jeszcze bardziej. Wszyscy zachowywali się jakby znali każdego z osobna jak własną kieszeń ,a ja czułam się strasznie wyobcowana i samotna. Jordan gdzieś polazł z Kierą- od razu jej nie polubiłam (skrytykowała moje włosy) -,a Drake bawił się w Tarzana skaczącego za kawałek banana- w tym przypadku była to butelka. Ekstra.

-Nowa?-Koło mnie staję chłopak o ciemnych włosach. Mrużę oczy gdy siada obok i podaję mi rękę którą z ociąganiem ujmuję w swoją.- Cole Wrongers. Pewnie już o mnie słyszałaś.

-Ooo...To ty jesteś tym gejem? -Marszczę brwi ponieważ nie wyobrażam sobie go i podpisu HOMO.I dopiero gdy widzę jego zszokowaną minę dochodzi do mnie znaczenie mych słów.-Przepraszam! Nie chciałam by tak zabrzmiało!-Krzywi się i wybucha śmiechem tak głośno,że ludzie przechodzący koło nas marszczą  brwi z dezaprobatą. Przełykam ślinę nerwowo skubiąc końcówkę swojej czarnej bluzki. Ubrana jestem w to co wtedy tylko,że zamieniłam kolor górnej garderoby. -Nie mam pojęcia kto ci nagadał takich bzdur. Myślałem,że przyjaźnimy się z Drake'em,a on chce każdą dziewczynę zachować dla siebie. Dlatego zraża ich do mnie!

-Och... Nie. Źle to interpretujesz. Jordan mi tak nagadał.-Przeczesuję włosy palcami i patrzę z wymuszoną uprzejmością na Cola. Chłopak przewraca oczami,a ja przez chwilę zastanawiam się jak Drake i Wrongers się poznali. -I wszystko jasne.-Zaciska usta w wąską linię.-Jego brat zawsze był popaprany,ale żeby aż tak?-Kręcę głową ze śmiechem,a mój mózg mimowolnie sięga wspomnieniami do dzisiejszego popołudnia. Tak, Jordan jest bardzo nieogarnięty.

- Ile ty właściwie masz lat?-Cole przygląda mi się podejrzliwie. Mój wiek zawsze sprawia mi kłopot. W milczeniu przewiercam go wzrokiem od stup do głów aż jego twarz robi się czerwona. Chyba powinnam przestać robić tak ludziom-choć to świetna zabawa. Liczni nabierają się na takie sztuczki,a to świadczy o niskiej samoocenie. Natomiast ci którzy zachowują zimną krew i oddają moje spojrzenie mocno i stabilnie stąpają po ziemi. Przykładem jest Drake czy nawet Jordan. Do głowy mi przyszło stwierdzenie: W kupie siła. Rozglądam się ignorując pytanie Cola i moje spojrzenie natrafia na ciemnowłosego który zdążył już zejść ze stołu i podać klientom kilka napojów. Gdzie jest ta siła?

-Czy znasz kogoś takiego jak Dora?-Zaciskam wargi w cienką linię zwracając się do Cola który słysząc moje pytanie zaczyna śmiać się na całe gardło.-Można tak powiedzieć. Przypominam,że jeszcze mi nie odpowiedziałaś. Więc? Ile lat chodzisz po ziemi?

-Dobrze... Tylko jeśli wygadasz komuś z ochrony to cię zarąbie.Obiecaj.-Podnoszę mały palec do góry i składam go w haczyk. Cole uśmiecha się lekko,a ja go popędzam. Gdy robi to samo złączam nasze palce.-Mów. Słowa przysięgi są bardzo ważne. Gdyby nie one ślub byłby strasznie nudny i ludzie myśleliby tylko i wyłącznie o weselu i żarciu. No dalej! -Przewracam oczami zdenerwowana.
-Obiecuję,że nie powiem nikomu o twoim prawdziwym wieku o ile ty odpowiesz mi na pewne pytania związane...
-Ej! Nie było mowy o żadnych pytaniach! To miała być tylko przyjacielska obietnica. -Wyrywam się z miną dziecka które nie dostało zabawki. Cole kręci głową przygryzając dolną wargę. -Nie wiedziałem,że jesteśmy przyjaciółmi,ale dobrze. To,że poznaliśmy się przez przypadek w jakimś zakurzonym klubie pod spojrzeniami wkurzonych barmanów nie znaczy,że nie może być fajnie. Tak! Best Friend Forever! A jak! -Pokazuję mu język w tym samym momencie co podchodzi do baru Drake z ciemnooką dziewczyną.

-Państwo Vip chcą szampana. Mamy w ogóle takie coś? -Nie jestem pewna czy chłopak się uśmiechnął ponieważ chusta zakrywająca mu usta jest całkowicie czarna. Marszczę brwi zamyślona. Jak miał pracę to dlaczego Eliza kazała mu zamieszkać z nami? Nie trzyma się kupy. I na dodatek Drake ma już te swoje osiemnaście lat. Może decydować za siebie. -Już zdążyłaś poznać Cola? -Mówi nie patrząc w moją stronę.Przytakuję wciąż w swojej głowię. -Wiesz czego się dowiedziałem? Nie spodziewałem się,że twoja rodzina kiedykolwiek nazwie mnie gejem. Nawet w snach.-Próbuję zapanować nad śmiechem,lecz gdy Drake kieruje swoje spojrzenie na mnie parskam prawie krztusząc się Colą. -Miał się nigdy nie dowiedzieć.-Powiedział chłopak z rezygnacją. Wzdrygam ramionami niezrażona. -Ale się dowiedział.

-Nie posiadamy szampana. Skąd oni się wzięli w takiej dziurze?-Chłopak za barem śmieje się do Drake'a który podnosi brwi do góry i podchodzi do butelek porozmieszczanych na półkach.Wyciąga zza dołu szklankę,butelkę z czymś nieokreślonym i słomkę z.. Różą? -God.-Wypalam spoglądając na blondynkę obok mnie. Dziewczyna uśmiecha się miło cicho szepcząc:-Nie powinniśmy go wpuszczać za ladę. Gdy tak się dzieje klienci są zagrożeni. -Marszczę brwi zdezorientowana. To dlaczego to robią? Kręcę głową i w milczeniu przyglądam się Drake'owi. Ma na sobie ciemną bluzkę którą zamienił w domu,a każdy ruch ręką ukazywał dobrze wysportowane ciało. Muszę kiedyś napomknąć czy chodzi na siłownie.


-Skończyłem.-Szepcze chłopak urywanym głosem patrząc niepewnie na swoje dzieło. Przypomina teraz kota z Alicji w Krainie Czarów. Chytry,przebiegły,niebezpieczny... Wszystko się zgadza. Gdyby jeszcze ściągnął chustę dorównywałby kotu. Zwilżam wargi i spoglądam na zebranych wkoło nas. Wszyscy mają te same spojrzenia-głodne,czekające na przerwanie nudy i monotonii życia. Drake raczej im to zafunduję.Ciemnowłosy omija zebranych i prędko podchodzi do stołu który zamówił szampana. Nawet stąd mogę zobaczyć błysk zielonych oczu. Wzdycham odrzucając głowę na bok.

-Hej.-Blondynka trąca mnie łokciem w bok i podaję mi rękę.-Florence. Niech zgadnę... To ty jesteś tą tajemniczą dziewczyną do której pojechał Drake? -To już wszyscy o tym wiedzą? Śmieje się cicho,a dziewczyna patrzy na mnie jak na wariatkę którą i tak jestem. -Tak. To ja.Mam na imię Sofie co już pewnie wiesz.

-Drake nie rozmawiał z nami o tobie. Wiemy tylko to,że wyjechał i wrócił. -Jej czarne brwi zaostrzone kredką uniosły się do góry.-Mam nadzieje,że coś wyjawisz.-Robi minę w stylu: I tak nie masz wyboru więc zagramy po dobroci lub nie.  Myślę,że ją polubię. Te miejsce zaczyna mi się bardziej podobać. -Skąd się znacie?-Pytam ignorując jej wcześniejsze pytanie. Dziewczyna odgarnia włosy na ramię i wypala:-Z klubu.-Nic nie mówię czekając na dalszą wypowiedź która ku mojemu rozczarowaniu nie pojawia się. Chyba nie warto tego drążyć. Z uśmiecham odwracam się do Cola i nagle sobie uświadamiam co przyciągnęło mnie do blondynki. Założę się,że to rodzeństwo choć nie są wcale podobni. Tylko te oczy. Ludzie mogą mieć podobne,lecz oni mają takie same! Jeśli nie są spokrewnieni to przestane ufać swojemu instynktowi który teraz podpowiada mi,że w ich ciałach płynie ta sama krew. Gdy tak się przypatrywałam towarzyszą ktoś położył mi rękę na ramieniu i brutalnie szarpnął. Nie zdążyłam nawet przełknąć Coli którą aktualnie piłam.

Przede mną stał nie kto inny niż Jordan z Kierą uwieszoną na ramieniu. Wyrwałam się żelaznemu uściskowi patrząc gniewnie na chłopaka,a ten niewzruszony wybełkotał: -Powiedz Drake'owi,że już jadę. -Coś mi się wydaję,że za dużo wypił. Jeśli on pojedzie to kto nas zawiezie do domu? Złapałam się za skronie ignorując dziwne ukłucie w brzuchu. To nie twój dom. Nie twój teren. Umysł podpowiadał mi różne scenariusze. Jeśli wciąż będziesz chamem wyrzucą cię. Zostaniesz sama,sama,sama. 

Zaczyna się gra na śmierć i życie 
Jestem uzależniona 
Pająk owinął mnie w sieć
Zaczyna się męka 


Piosenka puszczana w klubie odbija się echem w mojej głowie gdy przytakuję skinieniem głowy i z trudem znów podnoszę szklankę do ust.

Zaczyna się walka i tylko ty możesz ją powstrzymać 
Wyciągnij pomocną dłoń 


Nie,nie,nie,nie. Tylko nie to. Boże nie pozwól wspomnieniom wniknąć w mój umysł. Nie teraz.


Hej! Ja tu jestem! Słowa palą,a serce krwawi.
Nie ufaj mu,przecież to tylko maska. 
A pod nią mechaniczny wąż

Zamykam oczy,opierając łokcie na barze. Od dawna nie byłam wśród ludzi więc jak mam temu zapobiec? Proszę nie. -I jak? Wypili?-Pyta Florence gdy Drake dołącza do nas. 

Wiem to wiem to. Witam nowy dzień z uśmiechem
Wiem to wiem to 
I chyba to ci tak bardzo nie pasuję 

-Mhm. Uznali,że to bardzo oryginalny napój i będą tu przychodzić częściej.Sofie? -Głos jakby dochodził z oddali. 

Witam. Nazywam się Burza 
Mam w zanadrzu przyjaciół 
Którzy porażą cię prądem 

Oczu napełniają mi się łzami które po kilku dręczących mnie sekundach,minutach,godzinach wypływają. Nie teraz. Proszę nie teraz. 

Czuje to w każdej sekundzie-dla mnie to przyszłość. 
Zgarniasz dusze nawet nie wiedząc-zabijasz świat 
Ty,my tacy sami 
Razem możemy stworzyć przyszłość 
Czujesz to w tej sekundzie? 

Wypływają falami,a ja się poddaję. Zalega ciemność.




                                                                                                                                                        

Wybaczcie mi za tak długi okres nieobecności. Postaram się dodawać rozdziały częściej :)
I jak? Piszcie w komentarzach Wasze przemyślenia na temat opowiadań!
Pozdrawiam
Margo

3 komentarze: