Czerwone Chmury
Wchodzę do domu Drake'a i pierwszą rzeczą jaka rzuca mi się w oczy jest długa różowa firanka na oknie. -O Jezu.-Wyrywa mi się za nim cokolwiek pomyślę. Drake uśmiecha się zamykając drzwi domu na klucz,a ja zaczynam mieć wątpliwości. Tak naprawdę nie znam go ani on mnie,a jednak sobie ufamy -przynajmniej z mojej strony. -Co takiego zobaczyłaś? Niech zgadnę... Doniczki w kwiatki? Albo kanapa z małymi pieskami w tle... No i...
-Firany.-Dokańczam za niego patrząc współczująco na okno. Chłopak musiał się naprawdę męczyć w tym domu. Uśmiecham się na widok wymienionej kanapy w pieski...-Uroczy domek. Bez urazy,ale czuje się jak Śnieżka. Zagubiona,oszołomiona i porażająco zaskoczona wystrojem domu... Jeśli wiesz o co mi chodzi. -Lekko dotykam różowiutkiej framugi drzwi. -To jak dom Adamsów. Tylko odrobinę w innym stylu.
Drake odwraca się do mnie z uśmiechem lekko kręcąc głową. -Nigdy nikt tak mi nie dowalił. -Zaciska wargi spuszczając wzrok ze mnie na drewnianą podłogę,a ja zaczynam odczuwać poczucie winy.-Przepraszam.-Mówię biorąc krótki oddech.-Nie powinnam...
-Okay.-Chłopak omija mnie ze śmiechem który zbija mnie z pantałyku. Najpierw wydaję się smutny,a później sobie kpi? To nie trzyma się kupy. -Szczerze nienawidzę tych chorych ścian i nie dziwię ci się. -Wzdycha i gdy widzi,że nie idę za nim zawraca i ciągnie mnie za pasek od spodni. Podnoszę brwi do góry tak,że mam wrażenie jakby sięgały sufitu.
Widząc moją minę Drake puszcza dolną część ubrania.-Wybacz. Nie miałem za co złapać. -Przełykam ślinę ze zdziwieniem. "Nie miałem za co złapać". Nie... Przecież ja nie mam rąk ani bluzki. Wcale. Idę za nim,a cisza która zapada zaczyna mi naprawdę ciążyć. Rozglądam się po pomieszczeniu ledwo przytomna od zgromadzonego tutaj różu. Nawet w snach nie spodziewałabym się,że mieszkanie Drake'a może tak wyglądać. Z otępienia budzi mnie jego głos:-Mama wyjechała na kilka dni do cioci więc zostałem z bratem.-Skręcamy w kolejny jasny korytarz,a chłopak otwiera pierwsze drzwi po lewej. -Jeśli będzie ci sprawiał jakikolwiek problem powiedź mi. Jordan bywa... -Naglę przerywa i staję w progu,a ja wpadam na niego z impetem. Gdy już chce coś powiedzieć słyszę:
-Tak dobrze?-Mówi ktoś męskim głosem.
-Oczyyyywiście!!
Zakrywam usta ręką i z zamkniętymi oczami odwracam się plecami do obściskującej się pary na łóżku. Serio?! -Nachalny.-Kończy Drake też się odwracając.
Och...
Czyli to jego brat.
-Ty idioto co robisz w moim pokoju!-Wrzeszczy ciemnowłosy lekko ciągnąc mnie w głąb pokoju.Rzucam mu mordercze spojrzenie,lecz daję się zaciągnąć bliżej. Słyszę jak kobieta głośno klnie,a brat Drake'a mówi:- Leslie chciała mieć widok za oknem. Co nie Leslie... Masz na imię Leslie prawda? -Przewracam oczami i lekko się uśmiecham gdy dziewczyna prawie na niego warczy.
-Dosyć tego. -Drake odwraca się,a ja podskakuję na dźwięk krzyku chyba "Leslie".
-OMG!!!Co to... Josh! Kto to jest?
-Nie mam na imię Josh!
Dziewczyna omija mnie owinięta prześcieradłem. -Ciuchy oddasz mi jutro... Yyy... Jaden?
-Znowu nie trafiłaś.-Wreszcie odwracam się do Jordana i zamieram. Pokój Drake'a nie jest taki jaki sobie wyobrażałam. Ściany są pomalowane na dwa kolory- szary i czarny. Był mniejszy niż mój,lecz czułam się w nim... Bezpiecznie? Pomijając widok pół nagiego faceta.
-Co to była za dziwka? -Ostrość w głosie chłopaka przeraża mnie. Patrzę na niego w milczeniu wciąż wstrząśnięta. Wszystko działo się w tak szybkim tempie,że aż rozbolała mnie głowa od przypływu wrażeń.
-Daj spokój. Była tak blisko zrobienia mi dobrze. Tak blisko,a ty mi ją wypłoszyłeś. -Jordan kręci głową spoglądając na Drake'a z żalem.
-Nie pierwszy raz.
-Dobrze,dobrze... Myślałem,że cały wieczór będziesz u Dory, Przepraszaaaaaaaaam!-Krzyczy gdy brat podchodzi do niego i ciągnie za kolczyk w uchu.-To boli! Już sobie idę.- Co to znaczy będziesz u Dory? To Drake ma dziewczynę? Nie chodzi o to,że w jakiś sposób mnie to ruszyło tylko po prostu nie spodziewałam się. Chłopak wygląda na samotnika.
Gdy Jordan staję obok mnie kładzie ręce na moich ramionach i się zaczyna: -Lepiej trzymaj się od niego z daleka. Nie wiadomo kiedy ugryzie. I nigdy nie zapraszaj znajomych do domu ponieważ przez "przypadek" może ci ich zabić!-Przerywa rzucony poduszką w głowę.
-To nie była twoja znajoma. Nawet nie wiedziałeś jak miała na imię! Sofie musi się przespać. Jest zmęczona podróżą,a nie brała pod uwagę,że jakiś dupek jej w tym przeszkodzi.
-Przespać? I niby z tobą? A właśnie... Drake także nie uprawia seksu i jest prawiczkiem! Nie lubi gdy robisz mu śniadanie ani gdy świętujesz jego urodziny. Nigdy nie rób imprezy w domu ponieważ on wyślę wszystkich do ciasnego garażu! No i jeszcze potajemnie spotyka się z Cole'em-podobno najlepszym kumplem. Nie można wykluczyć też,że prawdopodobnie jest homo i... -Nie dokańcza ponieważ zostaję wyrzucony za drzwi przez brata.Drake zamyka je z trzaskiem i opiera swoje czoło o drewno.
-Oczywiście jest też agresywny!- Kończy Jordan.
Przez chwilę stoimy w bezruchu wyczekując kolejnych nawał wyzwisk,lecz nic takiego się nie dzieje. Wzdycham wycieńczona i z jękiem rzucam się na łóżko. -Boże... On ma jakiś kompleks wyższości?! A na marginesie jakich perfum używasz? Poduszka fajnie pachnie.-Odwracam się i siadam tuląc do siebie torbę. Walizka jeszcze stoi obok drzwi,a ja jakoś nie mam ochoty teraz patrzeć w oczy Drake'owi.-Przepraszam.-Powiedział odrywając się od wejścia i sięgając po poduszkę którą rzucił w Jordana. -Ostrzegałem,że mój brat jest porywczy. Jeśli poprawi ci to humor mam klucze od pokoju więc możesz czuć się bezpieczna.
-To znaczy,że będę spała w tym pokoju? Z tobą? - Otwieram szerzej usta,a Drake się śmieje.
-Jeśli chcesz spać na kanapie pod godowym spojrzeniem mojego brata to w porządku. - Mrugam kilka razy i kręcę głową wyobrażając sobie tą sytuację. Brrr...
-No właśnie.-Chłopak zaciska usta w linię i mówi: -To... Nie wiem co teraz możesz zrobić. Weź prysznic,albo coś takiego..Tam jest łazienka.-Wskazuję na drzwi po mojej lewej.
***
-Pewnie.-Powiedziałam kierując wzrok na Jordana. Byliśmy w kuchni która jak reszta domu urządzona jest w rażących kolorach.-Tylko nie wiem czy Drake się zgodzi. Cytując nazwałeś go gejem. -Unoszę brwi do góry,a chłopak robi tak zaniepokojoną minę,że zaczynam się śmiać tym samym wylewając herbatę na podłogę.-Firany.-Dokańczam za niego patrząc współczująco na okno. Chłopak musiał się naprawdę męczyć w tym domu. Uśmiecham się na widok wymienionej kanapy w pieski...-Uroczy domek. Bez urazy,ale czuje się jak Śnieżka. Zagubiona,oszołomiona i porażająco zaskoczona wystrojem domu... Jeśli wiesz o co mi chodzi. -Lekko dotykam różowiutkiej framugi drzwi. -To jak dom Adamsów. Tylko odrobinę w innym stylu.
Drake odwraca się do mnie z uśmiechem lekko kręcąc głową. -Nigdy nikt tak mi nie dowalił. -Zaciska wargi spuszczając wzrok ze mnie na drewnianą podłogę,a ja zaczynam odczuwać poczucie winy.-Przepraszam.-Mówię biorąc krótki oddech.-Nie powinnam...
-Okay.-Chłopak omija mnie ze śmiechem który zbija mnie z pantałyku. Najpierw wydaję się smutny,a później sobie kpi? To nie trzyma się kupy. -Szczerze nienawidzę tych chorych ścian i nie dziwię ci się. -Wzdycha i gdy widzi,że nie idę za nim zawraca i ciągnie mnie za pasek od spodni. Podnoszę brwi do góry tak,że mam wrażenie jakby sięgały sufitu.
Widząc moją minę Drake puszcza dolną część ubrania.-Wybacz. Nie miałem za co złapać. -Przełykam ślinę ze zdziwieniem. "Nie miałem za co złapać". Nie... Przecież ja nie mam rąk ani bluzki. Wcale. Idę za nim,a cisza która zapada zaczyna mi naprawdę ciążyć. Rozglądam się po pomieszczeniu ledwo przytomna od zgromadzonego tutaj różu. Nawet w snach nie spodziewałabym się,że mieszkanie Drake'a może tak wyglądać. Z otępienia budzi mnie jego głos:-Mama wyjechała na kilka dni do cioci więc zostałem z bratem.-Skręcamy w kolejny jasny korytarz,a chłopak otwiera pierwsze drzwi po lewej. -Jeśli będzie ci sprawiał jakikolwiek problem powiedź mi. Jordan bywa... -Naglę przerywa i staję w progu,a ja wpadam na niego z impetem. Gdy już chce coś powiedzieć słyszę:
-Tak dobrze?-Mówi ktoś męskim głosem.
-Oczyyyywiście!!
Zakrywam usta ręką i z zamkniętymi oczami odwracam się plecami do obściskującej się pary na łóżku. Serio?! -Nachalny.-Kończy Drake też się odwracając.
Och...
Czyli to jego brat.
-Ty idioto co robisz w moim pokoju!-Wrzeszczy ciemnowłosy lekko ciągnąc mnie w głąb pokoju.Rzucam mu mordercze spojrzenie,lecz daję się zaciągnąć bliżej. Słyszę jak kobieta głośno klnie,a brat Drake'a mówi:- Leslie chciała mieć widok za oknem. Co nie Leslie... Masz na imię Leslie prawda? -Przewracam oczami i lekko się uśmiecham gdy dziewczyna prawie na niego warczy.
-Dosyć tego. -Drake odwraca się,a ja podskakuję na dźwięk krzyku chyba "Leslie".
-OMG!!!Co to... Josh! Kto to jest?
-Nie mam na imię Josh!
Dziewczyna omija mnie owinięta prześcieradłem. -Ciuchy oddasz mi jutro... Yyy... Jaden?
-Znowu nie trafiłaś.-Wreszcie odwracam się do Jordana i zamieram. Pokój Drake'a nie jest taki jaki sobie wyobrażałam. Ściany są pomalowane na dwa kolory- szary i czarny. Był mniejszy niż mój,lecz czułam się w nim... Bezpiecznie? Pomijając widok pół nagiego faceta.
-Co to była za dziwka? -Ostrość w głosie chłopaka przeraża mnie. Patrzę na niego w milczeniu wciąż wstrząśnięta. Wszystko działo się w tak szybkim tempie,że aż rozbolała mnie głowa od przypływu wrażeń.
-Daj spokój. Była tak blisko zrobienia mi dobrze. Tak blisko,a ty mi ją wypłoszyłeś. -Jordan kręci głową spoglądając na Drake'a z żalem.
-Nie pierwszy raz.
-Dobrze,dobrze... Myślałem,że cały wieczór będziesz u Dory, Przepraszaaaaaaaaam!-Krzyczy gdy brat podchodzi do niego i ciągnie za kolczyk w uchu.-To boli! Już sobie idę.- Co to znaczy będziesz u Dory? To Drake ma dziewczynę? Nie chodzi o to,że w jakiś sposób mnie to ruszyło tylko po prostu nie spodziewałam się. Chłopak wygląda na samotnika.
Gdy Jordan staję obok mnie kładzie ręce na moich ramionach i się zaczyna: -Lepiej trzymaj się od niego z daleka. Nie wiadomo kiedy ugryzie. I nigdy nie zapraszaj znajomych do domu ponieważ przez "przypadek" może ci ich zabić!-Przerywa rzucony poduszką w głowę.
-To nie była twoja znajoma. Nawet nie wiedziałeś jak miała na imię! Sofie musi się przespać. Jest zmęczona podróżą,a nie brała pod uwagę,że jakiś dupek jej w tym przeszkodzi.
-Przespać? I niby z tobą? A właśnie... Drake także nie uprawia seksu i jest prawiczkiem! Nie lubi gdy robisz mu śniadanie ani gdy świętujesz jego urodziny. Nigdy nie rób imprezy w domu ponieważ on wyślę wszystkich do ciasnego garażu! No i jeszcze potajemnie spotyka się z Cole'em-podobno najlepszym kumplem. Nie można wykluczyć też,że prawdopodobnie jest homo i... -Nie dokańcza ponieważ zostaję wyrzucony za drzwi przez brata.Drake zamyka je z trzaskiem i opiera swoje czoło o drewno.
-Oczywiście jest też agresywny!- Kończy Jordan.
Przez chwilę stoimy w bezruchu wyczekując kolejnych nawał wyzwisk,lecz nic takiego się nie dzieje. Wzdycham wycieńczona i z jękiem rzucam się na łóżko. -Boże... On ma jakiś kompleks wyższości?! A na marginesie jakich perfum używasz? Poduszka fajnie pachnie.-Odwracam się i siadam tuląc do siebie torbę. Walizka jeszcze stoi obok drzwi,a ja jakoś nie mam ochoty teraz patrzeć w oczy Drake'owi.-Przepraszam.-Powiedział odrywając się od wejścia i sięgając po poduszkę którą rzucił w Jordana. -Ostrzegałem,że mój brat jest porywczy. Jeśli poprawi ci to humor mam klucze od pokoju więc możesz czuć się bezpieczna.
-To znaczy,że będę spała w tym pokoju? Z tobą? - Otwieram szerzej usta,a Drake się śmieje.
-Jeśli chcesz spać na kanapie pod godowym spojrzeniem mojego brata to w porządku. - Mrugam kilka razy i kręcę głową wyobrażając sobie tą sytuację. Brrr...
-No właśnie.-Chłopak zaciska usta w linię i mówi: -To... Nie wiem co teraz możesz zrobić. Weź prysznic,albo coś takiego..Tam jest łazienka.-Wskazuję na drzwi po mojej lewej.
***
-Myślisz,że go uraziłem? -Mówi sięgając po ściereczkę na szafce.-Nie chciałem. Wtedy byłem na haju więc... -Łapię się za skronie i rzuca mi zaciekawione spojrzenie.-Czekaj... To ty jesteś tą dziewczyną do której pojechał? Kurwa! Dlaczego ja nic nie wiem!
-Przecież nic nie mówię. Nie zaprzeczyłam ani nie powiedziałam,że to ja. Ty ćpasz?- Uśmiecham się na widok jego zrezygnowanej miny. W tym samym momencie do pomieszczenia wchodzi Drake. Jordan robi maślane oczy i podekscytowany podbiega do brata przytulając go szybko. -Mogę iść z Sofie do Bang? Proszę! I naprawdę nie myślę,że jesteś homo... Tylko tak wyglądasz. Nie! Czekaj!-Wrzeszczy gdy ten próbuję go z siebie ściągnąć.-Naprawdę mi przykro! Masz rację Loren to nieznajoma,lecz...
-Ma na imię Lucy.-Drake przewraca oczami,a Jordan w jednej chwili go odpycha.
-Skąd wiesz? Nie sugeruję,że masz z nią romans,bo przecież nie zdradziłbyś Cola,ale...-Przerywam mu wiedząc,że nic dobrego z tego nie wyniknie. To szokujące jak szybko zdążyłam go poznać. -Jordan ma na myśli to,że pewnie nie jesteś takim dupkiem by nie pozwolić nam wyjść na miasto...
-...Gdzie są ludzie i w każdej chwili mogą pomóc Sofie zbierać mnie z chodnika. -Dokańcza za mnie brunet.
Drake patrzy to na mnie to na brata z nieufnością w zielonych oczach. -A co ja będę z tego miał? -Pyta mierząc Jordana od stup do głów z uśmiechem który nie wróży nic miłego.-Moje miłosierne przeprosiny za kilkanaście lat niedogodności i zaufanie braterskie...Hm?-Chłopak robi niepewną minę widząc jak Drake wciąż jest nieugięty. Wzdycha i z niechęcią mówi:-Dołożę się do samochodu.
-No to umowa stoi. -Ciemnowłosy uśmiecha się od ucha do ucha,a ja przyciskam dłonie do oczu śmiejąc się głośno. -Jesteście nie możliwi...
Szczerze nigdy nie czułam się jak teraz. Bezpiecznie , porażająco rodzinnie i... Szczęśliwie. Jakby ten dom czekał na mnie od zawsze.
Mam nadzieje,że się ucieszycie :) Dodałam rozdział przed czasem (wena dopadła mnie znikąd). Przepraszam,że od początku nie poinformowałam Was,że w rozdziałach będą wulgaryzmy :P
Czytasz-Komentuj !!





