niedziela, 31 stycznia 2016

Rozdział 8

Czerwone Chmury 



Wchodzę do domu Drake'a i pierwszą rzeczą jaka rzuca mi się w oczy jest długa różowa firanka na oknie. -O Jezu.-Wyrywa mi się  za nim cokolwiek pomyślę. Drake uśmiecha się zamykając drzwi domu na klucz,a ja zaczynam mieć wątpliwości. Tak naprawdę nie znam go ani on mnie,a jednak sobie ufamy -przynajmniej z mojej strony. -Co takiego zobaczyłaś? Niech zgadnę... Doniczki w kwiatki? Albo kanapa z małymi pieskami w tle... No i...

-Firany.-Dokańczam za niego patrząc współczująco na okno. Chłopak musiał się naprawdę męczyć w tym domu. Uśmiecham się na widok wymienionej kanapy w pieski...-Uroczy domek. Bez urazy,ale czuje się jak Śnieżka. Zagubiona,oszołomiona i porażająco zaskoczona wystrojem domu... Jeśli wiesz o co mi chodzi. -Lekko dotykam różowiutkiej framugi drzwi. -To jak dom Adamsów. Tylko odrobinę w innym stylu.

Drake odwraca się do mnie z uśmiechem lekko kręcąc głową. -Nigdy nikt tak mi nie dowalił. -Zaciska wargi spuszczając wzrok ze mnie na drewnianą podłogę,a ja zaczynam odczuwać poczucie winy.-Przepraszam.-Mówię biorąc krótki oddech.-Nie powinnam...

-Okay.-Chłopak omija mnie ze śmiechem który zbija mnie z pantałyku. Najpierw wydaję się smutny,a później sobie kpi? To nie trzyma się kupy. -Szczerze nienawidzę tych chorych ścian i nie dziwię ci się. -Wzdycha i gdy widzi,że nie idę za nim zawraca i ciągnie mnie za pasek od spodni. Podnoszę brwi do góry tak,że mam wrażenie jakby sięgały sufitu.

Widząc moją minę Drake puszcza dolną część ubrania.-Wybacz. Nie miałem za co złapać. -Przełykam ślinę ze zdziwieniem. "Nie miałem za co złapać". Nie... Przecież ja nie mam rąk ani bluzki. Wcale. Idę za nim,a cisza która zapada zaczyna mi naprawdę ciążyć. Rozglądam się po pomieszczeniu ledwo przytomna od zgromadzonego tutaj różu. Nawet w snach nie spodziewałabym się,że mieszkanie Drake'a może tak wyglądać. Z otępienia budzi mnie jego głos:-Mama wyjechała na kilka dni do cioci więc zostałem z bratem.-Skręcamy w kolejny jasny korytarz,a chłopak otwiera pierwsze drzwi po lewej. -Jeśli będzie ci sprawiał jakikolwiek problem powiedź mi. Jordan bywa... -Naglę przerywa i staję w progu,a ja wpadam na niego z impetem. Gdy już chce coś powiedzieć słyszę:

-Tak dobrze?-Mówi ktoś męskim głosem.

-Oczyyyywiście!!

Zakrywam usta ręką i z zamkniętymi oczami odwracam się plecami do obściskującej się pary na łóżku. Serio?! -Nachalny.-Kończy Drake też się odwracając.

Och...

Czyli to jego brat.

-Ty idioto co robisz w moim pokoju!-Wrzeszczy ciemnowłosy lekko ciągnąc mnie w głąb pokoju.Rzucam mu mordercze spojrzenie,lecz daję się zaciągnąć bliżej. Słyszę jak kobieta głośno klnie,a brat Drake'a mówi:- Leslie chciała mieć widok za oknem. Co nie Leslie... Masz na imię Leslie prawda? -Przewracam oczami i lekko się uśmiecham gdy dziewczyna prawie na niego warczy.

-Dosyć tego. -Drake odwraca się,a ja podskakuję na dźwięk krzyku chyba "Leslie".

-OMG!!!Co to... Josh! Kto to jest?

-Nie mam na imię Josh!

Dziewczyna omija mnie owinięta prześcieradłem. -Ciuchy oddasz mi jutro... Yyy... Jaden?

-Znowu nie trafiłaś.-Wreszcie odwracam się do Jordana i zamieram. Pokój Drake'a nie jest taki jaki sobie wyobrażałam. Ściany są pomalowane na dwa kolory- szary i czarny. Był mniejszy niż mój,lecz czułam się w nim... Bezpiecznie? Pomijając widok pół nagiego faceta.

-Co to była za dziwka? -Ostrość w głosie chłopaka przeraża mnie. Patrzę na niego w milczeniu wciąż wstrząśnięta. Wszystko działo się w tak szybkim tempie,że aż rozbolała mnie głowa od przypływu wrażeń.

-Daj spokój. Była tak blisko zrobienia mi dobrze. Tak blisko,a ty mi ją wypłoszyłeś. -Jordan kręci głową spoglądając na Drake'a z żalem.

-Nie pierwszy raz.

-Dobrze,dobrze... Myślałem,że cały wieczór będziesz u Dory, Przepraszaaaaaaaaam!-Krzyczy gdy brat podchodzi do niego i ciągnie za kolczyk w uchu.-To boli! Już sobie idę.- Co to znaczy będziesz u Dory? To Drake ma dziewczynę? Nie chodzi o to,że w jakiś sposób mnie to ruszyło tylko po prostu nie spodziewałam się. Chłopak wygląda na samotnika.

Gdy Jordan staję obok mnie kładzie ręce na moich ramionach i się zaczyna: -Lepiej trzymaj się od niego z daleka. Nie wiadomo kiedy ugryzie. I nigdy nie zapraszaj znajomych do domu ponieważ przez "przypadek" może ci ich zabić!-Przerywa rzucony poduszką w głowę.

-To nie była twoja znajoma. Nawet nie wiedziałeś jak miała na imię! Sofie musi się przespać. Jest zmęczona podróżą,a nie brała pod uwagę,że jakiś dupek jej w tym przeszkodzi.

-Przespać? I niby z tobą? A właśnie... Drake także nie uprawia seksu i jest prawiczkiem! Nie lubi gdy robisz mu śniadanie ani gdy świętujesz jego urodziny. Nigdy nie rób imprezy w domu ponieważ on wyślę wszystkich do ciasnego garażu! No i jeszcze potajemnie spotyka się z Cole'em-podobno najlepszym kumplem. Nie można wykluczyć też,że prawdopodobnie jest homo i... -Nie dokańcza ponieważ zostaję wyrzucony za drzwi przez brata.Drake zamyka je z trzaskiem i opiera swoje czoło o drewno.

-Oczywiście jest też agresywny!- Kończy Jordan.

Przez chwilę stoimy w bezruchu wyczekując kolejnych nawał wyzwisk,lecz nic takiego się nie dzieje. Wzdycham wycieńczona i z jękiem rzucam się na łóżko. -Boże... On ma jakiś kompleks wyższości?! A na marginesie jakich perfum używasz? Poduszka fajnie pachnie.-Odwracam się i siadam tuląc do siebie torbę. Walizka jeszcze stoi obok drzwi,a ja jakoś nie mam ochoty teraz patrzeć w oczy Drake'owi.-Przepraszam.-Powiedział odrywając się od wejścia i sięgając po poduszkę którą rzucił w Jordana. -Ostrzegałem,że mój brat jest porywczy. Jeśli poprawi ci to humor mam klucze od pokoju więc możesz czuć się bezpieczna.

-To znaczy,że będę spała w tym pokoju? Z tobą? - Otwieram szerzej usta,a Drake się śmieje.

-Jeśli chcesz spać na kanapie pod godowym spojrzeniem mojego brata to w porządku. - Mrugam kilka razy i kręcę głową wyobrażając sobie tą sytuację. Brrr...

-No właśnie.-Chłopak zaciska usta w linię i mówi: -To... Nie wiem co teraz możesz zrobić. Weź prysznic,albo coś takiego..Tam jest łazienka.-Wskazuję na drzwi po mojej lewej.


***

-Pewnie.-Powiedziałam kierując wzrok na Jordana. Byliśmy w kuchni która jak reszta domu urządzona jest w rażących kolorach.-Tylko nie wiem czy Drake się zgodzi. Cytując nazwałeś go gejem. -Unoszę brwi do góry,a chłopak robi tak zaniepokojoną minę,że zaczynam się śmiać tym samym wylewając herbatę na podłogę.

-Myślisz,że go uraziłem? -Mówi sięgając po ściereczkę na szafce.-Nie chciałem. Wtedy byłem na haju więc... -Łapię się za skronie i rzuca mi zaciekawione spojrzenie.-Czekaj... To ty jesteś tą dziewczyną do której pojechał? Kurwa! Dlaczego ja nic nie wiem!

-Przecież nic nie mówię. Nie zaprzeczyłam ani nie powiedziałam,że to ja. Ty ćpasz?- Uśmiecham się na widok jego zrezygnowanej miny. W tym samym momencie do pomieszczenia wchodzi Drake. Jordan robi maślane oczy i podekscytowany podbiega do brata przytulając go szybko. -Mogę iść z Sofie do Bang? Proszę! I naprawdę nie myślę,że jesteś homo... Tylko tak wyglądasz. Nie! Czekaj!-Wrzeszczy gdy ten próbuję go z siebie ściągnąć.-Naprawdę mi przykro! Masz rację Loren to nieznajoma,lecz...

-Ma na imię Lucy.-Drake przewraca oczami,a Jordan w jednej chwili go odpycha.

-Skąd wiesz? Nie sugeruję,że masz z nią romans,bo przecież nie zdradziłbyś Cola,ale...-Przerywam mu wiedząc,że nic dobrego z tego nie wyniknie. To szokujące jak szybko zdążyłam go poznać. -Jordan ma na myśli to,że pewnie nie jesteś takim  dupkiem by nie pozwolić nam wyjść na miasto...

-...Gdzie są ludzie i w każdej chwili mogą pomóc Sofie zbierać mnie z chodnika. -Dokańcza za mnie brunet.

Drake patrzy to na mnie to na brata z nieufnością w zielonych oczach. -A co ja będę z tego miał? -Pyta mierząc Jordana od stup do głów  z uśmiechem który nie wróży nic miłego.

-Moje miłosierne przeprosiny za kilkanaście lat niedogodności i zaufanie braterskie...Hm?-Chłopak robi niepewną minę widząc jak  Drake wciąż jest nieugięty. Wzdycha i z niechęcią mówi:-Dołożę się do samochodu.

-No to umowa stoi. -Ciemnowłosy uśmiecha się od ucha do ucha,a ja przyciskam dłonie do oczu śmiejąc się głośno. -Jesteście nie możliwi...

Szczerze nigdy nie czułam się jak teraz. Bezpiecznie , porażająco rodzinnie i... Szczęśliwie. Jakby ten dom czekał na mnie od zawsze.


                                                                                                                                                    
Mam nadzieje,że się ucieszycie :) Dodałam rozdział przed czasem (wena dopadła mnie znikąd). Przepraszam,że od początku nie poinformowałam Was,że w rozdziałach będą wulgaryzmy :P
Czytasz-Komentuj !!

wtorek, 26 stycznia 2016

Rozdział 7

"Jestem kochanie" 



     
          -Powiedź coś.-Szepcze do jego ucha,a on uśmiecha się jakbym powiedziała wspaniały komplement. Patrzy w oczy mojej mamy z zuchwałą pewnością siebie i bierze mnie za rękę.

-Ma pani cudną córkę.Myślę,że jesteśmy dla siebie stworzeni. Kocham ją. 


Otwieram oczy i z przerażeniem chowam twarz w dłonie. To się nie dzieje-myślę-To tylko głupi sen,koszmar,była rzeczywistość. Wszystko dobrze. Nienawidzę się okłamywać,lecz czy mam jakikolwiek wybór na podniesienie się na duchu? Wszyscy odeszli-co było i jest tylko moją pomyłką,moim prywatnym koszmarem. 

Biorę jeden szybki oddech który pozwala mi wrócić do życia i  po woli schodzę z łóżka dotykając stopami zimnej podłogi która uspokaja moje oszalałe serce. Zimno rozchodzi się po całym ciele budząc mnie całkowicie. 

Ach...

Na palcach podbiegam do szafy która tym razem mnie przeraża. Czerń. Wszędzie ta grobowa czerń która nie pozwala wyjść człowiekowi z dołka i iść na przód. Wzdycham rozczarowana swoim byłym zachowaniem,a wkładam na siebie szarą sukienkę która jest jedynym normalnym ubraniem w szafie. 

Gdyby za ścianą była Narnia wyglądałaby jak wielkie,puste NIC. 

Boso wychodzę na korytarz który wciąż jest ciemny. Jest jeszcze noc? Myślałam,że już rano,a zasłony... Zasłony. Czarne,nieskazitelne zasłony które ograniczają mi dostęp do świata. Sama je zamówiłam. 

Błędy w przeszłości naprawdę zaczynają mi doskwierać,a prawie wszystko mogłam zrobić inaczej. Cicho schodzę po schodach i szerokim łukiem omijając salon wchodzę do kuchni pogrążonej w ciemności. Patrzę na księżyc który pomału zaczyna znikać ze sceny,a na jego miejscu pojawia się słońce. Sięgam po szklankę i nalewam sobie ciepłej wody. Odwracam się od okna i nagle coś sobie przypominam.

"Jeśli chciałabyś mnie odwiedzić zadzwoń"

Z brzękiem upuszczam szklankę która w zetknięciu z podłoga tłucze się na drobne kawałeczki. Jak mogłam o tym zapomnieć? Wstrząśnięta patrzę na resztki szkła. Może gdybym wyjaśniła mu sytuację Drake przyjąłby mnie pod swój dach. Ucieczka z domu byłaby spełnieniem moich najskrytszych marzeń. Zmieniłabym otoczenie-może koszmary i halucynację by mnie opuściły. 

Jest malutki problem. 

Nie mam jego numeru,a matka w życiu mi nie da z własnej woli. Chyba,że podkradnę jeden z jej telefonów i będę liczyła na fart,że wezmę ten właściwy. 

Czyli już mogę się poddać. 

Wzdycham sfrustrowana. 

Muszę to zrobić-inaczej wciąż będę więźniem we własnym domu. Przeczesuję palcami czarne włosy i omijając odłamki pozostałe ze szklanki udaję się do pokoju mamy. Pierwszy raz dziękuję losowi za taki dom w którym schody ani podłoga nie skrzypią. Gdy stoję pod drzwiami przełykam ślinę zdenerwowana i z przejęciem naciskam za klamkę. Drzwi ustępują,a ja szybko wparowuję do pomieszczenia. 

Mama oddycha miarowo nieświadoma mojej obecności. Podkradam się bliżej gotowa -gdyby zaszła taka okazja- szybko skryć się za szafą. Biorę jeden,głęboki wdech i po chwili moja głowa znajduję się centralnie nad nią. Przygryzam wargę i rozglądam się po sypialni. 

Nie ma żadnego stołka na którym można by położyć komórkę... 

I naglę piosenka Britney Spears wprawia mnie w osłupienie. Telefon dzwoni w szlafroku który powieszony jest na krześle obok łóżka. 

Boże nie. 

Z prędkością światła podbiegam do niego i gmeram w pierwszej kieszeni. Nic. Cholera jasna! Mama zaczyna przekręcać się w moją stronę,a ja wreszcie natrafiam na samsunga. 

Odwracam się i już chce wyjść gdy słyszę jej głos:- Sofie? Co ty tutaj robisz?- Przełykam ślinę i odwracam się do kobiety przekładając telefon tak,żeby był za moimi plecami.Opieram się o szafkę i wkładam komórkę do otwartej półki. 

-Yyy....Podchodzę do niej i wymyślając przekonującą historyjkę mówię:-Wstałam i poszłam do kuchni,a tam znalazłam stłuczoną szklankę.Bałam się,że to może złodziej więc przyszłam do ciebie. W tym samym momencie zadzwonił telefon i zaczęłam go szukać,lecz nigdzie go nie ma.-Rozłożyłam ręce w geście kapitulacji rozglądając się po pokoju wszędzie tylko nie na szafkę.Mama marszczy brwi i szybko wstaję.

-Przecież telefon jest... - Sprawdza najpierw pierwszą kieszeń szlafroka potem drugą i wciąż ze zmarszczonym czołem odwraca się do mnie.-Złodziej? Przecież mamy dobry system ochrony.

-Wiem... Ale samo by się nie zrobiło co nie? -Przełykam ślinę i zastanawiam się ile jeszcze będę musiała tak grać. 


***


Mama oczywiście musiała zadzwonić na policje gdy zobaczyła,że szklanka naprawdę była rozbita. Policja tak szybko jak przyjechała odjechała. Stwierdzili,że to przez wiatr w otwartym oknie-na szczęście-mama uwierzyła i dalej wszystko potoczyło się po mojej myśli. 

Gdy moja rodzicielka rozmawiała z policją ja usprawiedliwiając się,że idę po jakieś buty poszłam do pokoju kobiety i wreszcie ostatecznie zabrałam telefon który przysporzył mi tyle strachu. 

Teraz wystarczy tylko zadzwonić do Drake'a. 

Tylko. 

Mając nadzieje,że to właśnie w tej komórce jest numer chłopaka przeszukałam kontakty i... 

Cathate1 

Cathate2 

Serio!? Matka podzieliła ich na numerki chyba zapominając,że oboje mają imiona. Pozłoszczę się kiedy indziej,a teraz muszę myśleć. 

Eliza pewnie jest jedynką ponieważ była dla mojej matki ważniejsza niż Drake. Z drugiej strony to on był w centrum... Nie.. Przecież Eliza była jego mamą,a przecież ona zorganizowała to spotkanie. 

Szybko -za nim postanowię się rozmyślić-naciskam na dwójkę i wsłuchuję się w sygnały. 

Pierwszy

Drugi

Trzeci

Czwarty

Zaczynam tracić nadzieje gdy ktoś odbiera po szóstym sygnale.

-Czy pani wie która do cholery jest godzina?!-Burczy w telefon głos zaspanego Drake'a. Z westchnieniem uśmiecham się i siadam na krześle obok biurka.

-Myślałam już,że nie odbierzesz.-W słuchawce zapada cisza,a ja zaczynam bać się,że chłopak się rozłączył.-Jesteś?

-Jestem kochanie.-Mówi cicho się śmiejąc. Marszczę brwi i podnoszę wzrok na sufit.

-Muszę z tobą pomówić. Tylko chcę wiedzieć czy jesteś sam i możemy swobodnie rozmawiać. -Gdy Drake potwierdza zaczynam mówić:- Gdy wyjechałeś pokłóciłam się z mamą,ale nie tak jak zawszę. Boję się,że gdy skończę osiemnastkę wykopie mnie na zbity ryj i nie będę miała gdzie się podziać. Muszę uciec. I... -Przerywam naglę niepewna.-Czy mógłbyś mnie przenocować na kilka dni?

-Czekaj... Nie wiem czy dobrze rozumiem. Chcesz uciec z domu dlatego,że pokłóciłaś się z mamą?-Jego kpiący ton zbija mnie z tropu.Pierwszy raz zaczynam się zastanawiać czy aby mój plan jednak nie był tak doskonały jak myślałam.

-Nie... Nie tylko dlatego. -Przełykam ślinę w nadziei,że wyrażę się jasno i zrozumiale.- Mam tego dość przecież już mówiłam. Mama cały czas jest obojętna-choć nie dziwie się jej-nie chwaliłabym się taką córką,ale... Nie mam szans na uświadomienie jej,że coś się zmieniło. Nie jestem już taka jak wtedy i chce zacząć od nowa w innym miejscu.

-I tym miejscem ma być mój dom?-Drake śmieje się do telefonu,lecz po chwili mówi:-Okay. Przyjeżdżaj. I tak nie mam nic do roboty,a ty przynajmniej zapewnisz mi towarzystwo. Mieszkam na ul. Dostreet w pierwszym budynku po prawej.

Czułam się jakby moją twarz rozjaśniło słońce. Dosłownie.Uśmiechnęłam się i wstałam,a moje myśli przeplatały nowe życie które zafundował mi chłopak.

-Dziękuję!! Jesteś boski!!- Wiedziałam,że Drake dawno się rozłączył,lecz miałam to głęboko w nosie. - Ahhh.... Boże... Może ty naprawdę istniejesz. -Podbiegam do okna rzucając telefon na podłogę. Dotykam miękkich zasłon i szarpie za nie wpuszczając pierwsze promienie słońca do pokoju. Śmieje się jak małe dziecko,a sąsiedzi którzy zmierzają do pracy patrzą na mnie jak na wariatkę. Otwieram okno na oścież i pierwszy raz w życiu czuje,że przyszłość stanie przede mną otworem. Mosty nie będą złamane,a ludzie inni.



O mój Bożeee!!!!

Uśmiecham się kolejny raz i witam nowy dzień.


***

Z walizką przepełnioną rzeczami ruszyłam przez korytarz. Zmieniłam strój na czarne (oczywiście,że czarne-przecież innych nie noszę...) legginsy i białą bluzkę na ramkach. To zadziwiające,że była ja ubierała się wyłącznie w jeden ciemny kolor choć w San Diego jest bardzo ciepło...

Podsumowując: Byłam totalną debilką o marzeniach dziewięciolatki.

Tym razem praca mamy się przydała. Kobieta była na pokazie mody więc mogłam spokojnie zejść po schodach i udać się na autobus. Jaki miałam plan? Chcę przenocować u Drake'a kilka dni i znaleźć pracę (trochę naginając zasady). Gdy już zarobię wystarczająco dużo-a zabrałam też trochę pieniędzy z domu- wyjadę do Nowego Jorku i wynajmę mieszkanie które będzie w sam raz dla mnie,czyli małe i pojemne. Nigdy nie lubiłam własnego domu.

Drake będzie na mnie czekał na przystanku,a ja szczerze nie mogę się doczekać kiedy go zobaczę. To dzięki niemu zaczynam wszystko od nowa.

Gdy zamykałam drzwi spojrzałam na dom krytycznym wzrokiem i szepnęłam: - Obiecuję ci. Nigdy już się nie zobaczymy. Bay,bay....

Odwróciłam się i z wdziękiem leniwca wpadłam do fontanny. Cudownie... Po prostu super!! Widać,że ten dom mnie nie cierpi.


***

Wysiadłam z busa jak szybko mogłam. Gdy tylko do niego weszłam kierowca kazał mi pozostać obok drzwi ponieważ uważał,że zamoczę mu siedzenia. A na dodatek wciąż zerkał na wcięcie mojej bluzki jak jakiś pedofil.

Rozejrzałam się po przystanku i wtedy go zobaczyłam. Siedział na pomarańczowym krześle z dala od ludzi,a wzrok miał pusty. Po mimo,że inni patrzyli na niego w przerażeniu poczułam się zadziwiająco bezpieczna. Uśmiechnęłam się i powolnym krokiem podeszłam do chłopaka który zobaczywszy mnie przewrócił oczami i uśmiechnął się na widok moich zniekształconych przez wodę ubrań.

-Co tak długo? -Wstał i już po chwili nie czułam się tak pewnie. Był ode mnie wyższy o ponad dziesięć centymetrów.

Zmrużyłam oczy i podniosłam głowę do góry tak by patrzeć mu w oczy.

-No wiesz... Zostałam rozebrana wzrokiem przez kierowce busa,ale po za tym mój były dom wrzucił mnie do fontanny. -Zaśmiałam się widząc zaskoczone twarze ludzi przysłuchujących się naszej rozmowie.

Drake musiał też to dostrzec ponieważ objął mnie ramieniem w pasie i powiedział:

- Czyli nic nowego.






                                                                                                                      
Czytasz-Komentuj 




niedziela, 24 stycznia 2016

Rozdział 6

"Widzę cię,ale nie słyszę" 


Patrzę na mamę obłąkanym wzrokiem. 
Uderzyła mnie.
Tak po prostu.
Dlatego,że obok mnie spał chłopak. 
Dlatego,że nie spodziewała się po swojej córce ludzkich uczuć. 
Dlatego,że mnie nie zna-zresztą jak wszyscy. 


-Przykro mi.-Mówi Drake wychodząc z łazienki.-Możesz przenocować u mnie... -Milknie zdając sobie sprawę,że to niemożliwe. -Albo nie. 

-Tu nie chodzi o ciebie... Tylko nie spodziewałam się,że mnie... -Przełykam ślinę patrząc na podłogę.-Uderzy. Nigdy tego nie robiła. -Wyczekuję na odpowiedź Drake'a,lecz ona się nie pojawia. Podnoszę głowę i w ciszy przyglądam się jak chłopak pakuję swoje rzeczy do dużej,starej torby. Zastanawiam się czy aby mama nie zapłaciła Elizie za pobyt Drake'a w obcym domu. Nie wydawali się biedni,lecz moja rodzicielka jest do wszystkiego zdolna-o czym sama się przekonałam. 

-Mi też przykro.-Wstaję z kanapy i podchodzę do ciemnowłosego. -Jak chcesz porozmawiam z mamą. Będziesz mógł zostać.- Patrzy na mnie w nadziei która  jak szybko się pojawiła znikła. 

Jego pokój przydał się tylko na jedną noc.Nie rozumiem po co mama go tu ściągała. Jeśli miał tu być tylko na dwa dni to po co się męczyli? Uwierzyć się nie da... To zarazem nie normalne i głupie. A przecież Drake też ma uczucia i nie może być przekazywany z rąk do rąk jak jakaś cholerna zabawka! 


Chłopak kręci głową przewracając oczami.-Sofie... Nie mogę. Od początku wiedziałem,że to nie wyjdzie,a ciągnięcie tego wszystkiego na siłę będzie dla nas obojga męczące. - Nie patrząc na mnie odwraca się i sięga po ciemną koszulkę z nadrukiem jakiegoś zespołu. Nie ma za wiele do pakowania ponieważ jego pobyt tu nie przekraczał nawet czterdziestu ośmiu godzin.Choć nie chciałam wierzyć w jego słowa to i tak w głębi duszy wiedziałam,że ma rację. 


Och

Jak mam to wszystko ogarnąć? Polubiłam Drake'a i żałuję,że wyjeżdża,ale.... 

Do dupy.

Zawsze musi być jakieś ALE.

Przygryzłam wargę spoglądając na chłopaka współczującym wzrokiem. Pewnie dużo przeszedł. Aż za dużo jak na jednego,naprawdę fajnego faceta. Powinien zacząć życie od nowa-znaleźć wspaniałą dziewczynę,założyć szczęśliwy dom i zapomnieć o wszystkich złych rzeczach. Świat jest mu to winien.

- Wiesz co?-Zaciskam wargi w nagłym przypływie wściekłości.-Mam dość tego,że musimy się kryć przed ludźmi! Mam dość mamy i tych jej głupich wywiadów! -Drake patrzy na mnie zaskoczony. -Powinniśmy coś z tym zrobić. Nie możemy siedzieć bezczynnie i gapić się jak ONI rządzą nami jak marionetkami. Ja tego tak nie zostawię,a ty mi w tym pomożesz.- Chłopak uśmiecha się krzywo,a mnie naglę dopada niepewność . 

O Jezuu.

Przed nikim NIGDY się tak nie otworzyłam. 

Otwieram szerzej usta i nie dorywając wzroku od Drake'a siadam na kanapie. W myślach przetwarzam to co powiedziałam i z uznaniem mogę stwierdzić,że miałam  rację. 

Tak!

-Serio? Będziesz robiła mi wykłady o ludzkiej niegodziwości? - Skulam się na jego lekceważący ton. To była dla mnie naprawdę poważna chwila,a on tak po prostu... Nie zauważył zmiany we mnie? -Jestem przekonany,że coś o niej wiem. -Wzdycha i po kilku męczących mi sekundach zmierza do drzwi. 

Prycham wściekła. Zabolało. 

-Wysłuchaj mnie!-Gdy się nie odwraca podbiegam do niego i łapię za ramię.- Nie chcę tak żyć. Możemy w jakichś sposób zmienić historię. Mam dość tego,że wszyscy patrzą na mnie kręcąc głową i mówiąc o tym jaka jestem niewychowana. Drake możemy wszystko zmienić.- Cisza jaka zapada jest dla mnie jak cios w brzuch. 

-Proszę. Nie mogę teraz zostać sama. - Odwracam go siłą do siebie. -Proszę. Pierwszy raz na czymś mi zależy i nie zamierzam z tego zrezygnować. W jakiś sposób zmieniłeś mnie i... To na dobre. - Gdy widzę,że choć trochę zwrócił na mnie uwagę zaczynam mówić dalej jeszcze żarliwiej niż przedtem.-Oboje mamy za sobą traumatyczne zdarzenia.-Przypominam sobie sesję z psychologami i zdanie bardzo często wypowiadane przez nich "Możemy sobie pomóc. Tylko otwórz się przede mną."- Właściwie to jesteśmy sami,ale przecież... To nie ważne. 

Drake zamyka oczy i śmieje się. Nie takiej odpowiedzi się spodziewałam. 

-Kochana... Nie masz pojęcia jaki jest świat.-Zaciskam wargi zrezygnowana. Nie wspominając już o per "kochana". 

-Ty też nie.

Drake odgarnia włosy,a jego zielone oczy przewiercają mnie na wylot tak,że czuję się nieswojo. 

-Sofie...

-Nie.-Przerywam mu.-Nic nie mów i wynoś się stąd. - Odwracam się i ściągam jego walizkę z łóżka. Z trudem wlecze ją przez pokój i stawiam przed chłopakiem. Wzdycham i patrzę na niego w karcącym milczeniu.Żałuję,że mam tylko 156 wzrostu  gdy on pochyla się nade mną uśmiechając się lekko.

-Przynajmniej mam miłe pożegnanie.-Jest tak blisko,że jego oddech gładzi moje policzki. Odwracam głowę spoglądając na ścianę w nadziei,że chłopak zrozumie aluzję. Nie pozwoliłabym mu się pocałować za żadne skarby.

Drake bierze mnie pod brodę i zmusza do spojrzenia sobie w oczy. - Jeśli chciałabyś mnie odwiedzić zadzwoń.

Podnoszę brwi wstrząśnięta. Chyba się przesłyszałam. 

-Że co?-Pytam wciąż zaskoczona jego nagłą zmianą nastroju która szczerze zbiła mnie z pantałyku. Ten uśmiecha się i puszcza moją brodę. 

Podniósł torbę jakby ważyła tyle co nic i z niepokojącą ciszą wyszedł na korytarz. 

Niech się pieprzy. 

Od dawna nie czułam się taka bezsilna.


*** 

Nie wiem ile czasu minęło odkąd Drake wyjechał,a ja wciąż byłam w jego pokoju. Nie miałam ochoty spotykać się z mamą którą na marginesie chyba nie za bardzo przejmowała się swoją jedyną córką. Nie zapukała ani nic z tych rzeczy. 

Oparłam się plecami o drzwi rozmyślając nad dzisiejszym dniem. 

Pomijając to,że chłopak kompletnie mnie olał  można go zaliczyć do najlepszych od czasu gdy stałam się taka,a nie inna. Dzisiaj wreszcie zdołałam odnaleźć swój cel i zamknąć wszystkie okropne zdarzenia za sobą. Mam nadzieje,że ten stan będzie trwał dłużej niż kilka godzin. 

Mogłabym tak siedzieć,lecz mój brzuch miał inne plany. Z westchnieniem wstałam i otworzyłam drzwi które ze zgrzytem oznajmiały o wróceniu do żywych Sofie! 

Ach...

 Szczerze nienawidziłam tego pokoju,lecz po rozmowie z Drake'em nie miałam siły iść do własnego. Czułam się jakbym nie przespała dwóch nocy,a moje oczy piekły nie miłosiernie. Miałam ochotę walić głową w ścianę. 

Udałam się w stronę schodów i przemierzając długi korytarz oglądałam obrazy powieszone na gwoździach. Jeden przypominał podróbkę Damy z gronostajem Leonarda da Vinci. Zatrzymałam się obok niego i dotknęłam płótna,a dama wydawała się śledzić każdy mój ruch. Słyszałam,że da Vinci malował na desce,lecz to tylko drobna pomyłka odcinająca obraz od oryginału. 

Zacisnęłam usta w wąską linię i z głową w chmurach przebyłam drogę do kuchni. 

Mama siedziała na fotelu i oglądała jakąś telenowele która tak ją pochłonęła,że nie zauważyła gdy przeszłam obok niej. Westchnęłam po woli zbliżając się do kuchni.Miałam nadzieje,że mnie zauważy i coś zrobi.

Nie chciałam by padła na kolana przede mną i błagała o wybaczenie,lecz odrobina skruchy chyba się należy. 

-Co dzisiaj na obiad?-Nie wytrzymuję.

-Nic.-Mówi lekko odwracając się do mnie. Podchodzi i nalewa sobie wody.

Tak jakby nic się nie stało.

Chrząkam i marszczę nos zniecierpliwiona.

Um...

Tak ignoruj mnie-przecież to takie fajne...

-Co jest!? Dlaczego nic nie mówisz.-Wyrzucam z siebie zdenerwowana,a ona jakby nigdy nic idzie z powrotem w stronę fotelu. Przewracam oczami wściekła,że ignoruję moje pytanie.

-Hej!-Podbiegam do mamy i łapię ją za rękę tak,że jest zmuszona popatrzeć na mnie. Kobieta przypomina mi balon który został przebity.Bez żadnych ceregieli powiedziałam:- Ignorujesz mnie do cholery! Dlaczego? Przecież nic nie zrobiłam-chcę tylko usłyszeć od ciebie....

-Przepraszam?-Przerywa mi mama z kpiącym uśmiechem.-Czy ty przeprosiłaś mnie za trzy lata nerwów i wyrwanych włosów? Za miesiące pogardy z twojej strony?-Wyrywa mi się brutalnie wyginając rękę.-Sama znasz odpowiedź. Nie ma sensu bym wciąż udawała wzorową matkę gdy obie wiemy,że to tylko kotara.-Moje gardło wiąże się w supeł,a słowa bolą jak nóż wciśnięty w serce. Patrzę na nią zdołowana niemym wzrokiem.

Wzdycha rzucając mi ostatnie fałszywe spojrzenie,które przeszywa moje ciało tysiącami nienawidzącymi mnie szkieł. Od kiedy się tak zmieniła? Czy to przez spotkanie z Elizą? Z Drake'em?

Łzy wzbierają w moich oczach,lecz nie pozwalam im wypłynąć.Jeśli tak ma być przynajmniej zachowam swoją dumę-jeśli w ogóle ją posiadam. -Dobrze.-Szepcze ze wstrętem spoglądając w stronę matki,która choć raniąc mnie tym boleśnie miała rację.

Nigdy jej nie przeprosiłam,a teraz nie pozostał mi nikt kto mógłby opatrzyć moje biedne,sponiewierane serce.

A wszystko przez to,że oddałam je niewłaściwej osobie.

*** 

Po rozmowie z mamą poszłam do swojego pokoju w nadziei na chwilę ciszy i spokoju. Muszę poukładać pewne sprawy,a z męczącym spojrzeniem mojej rodzicielki na sobie nawet  nie mogłam normalnie zjeść obiadu. Ponownie przemierzam korytarza i znów natrafiam na wzrok damy która też wydaję się karcąco na mnie patrzeć. Tak jakby mówiła "Przegrałaś życie Sofie" . 

Możliwe,że ma rację.

Wszystko się sypało od początku,a ja dopiero teraz zdałam sobie sprawę,że mój czas się kończy. Nie długo będę już dorosła i nie mam wątpliwości o decyzji mamy co do mojego pobytu tutaj.

Wykopie mnie. Jestem tego pewna.

A ja... Bez wykształcenia i środków do życia jak sobie poradzę? Muszę zacząć myśleć o przyszłości,lecz przeszłość jeszcze całkiem nie odeszła.

Z mojego gardła wydobywa się ogłuszający dźwięk który niesie się po pomieszczeniu jak piosenka odtwarzana wciąż i wciąż i wciąż...

Znowu się zaczyna.

"Jesteś dla mnie najważniejsza. "

"Nigdy cię nie zostawię" 

"Widzę cię,ale nie słyszę. Przerwijmy to. Pozwól mi się poznać."

Przełykam ślinę i z przerażeniem łapię się za głowę. Halucynację są silniejsze niż przedtem.

"Odpieprz się ode mnie!!!"

"Idź do diabła!"

"Sofie! Nie rób tego!"

Po moich policzkach spływają gorące łzy. Szukam wzrokiem czegoś o co będę mogła się oprzeć i po chwili moje plecy dotykają zimnej ściany. Łapię nerwowy oddech,a moje płuca walczą o powietrze które ze świstem wylatuję z ust.



"Proszę NIE!!!"

I naglę wszystko wraca do normalności. Obrazy są na tym samym miejscu co kiedyś,a ściany już nie zbliżają się do mnie. Jak mogłam myśleć,że wszystko już się skończyło? Osuwam się na podłogę i chowam głowę między kolanami lekko się bujając w przód i w tył.

Och...

Nic się nie zmieniło i co ja mam teraz zrobić? Nie chcę znowu cierpieć.

Ale wiem,że nie zostawię tak tego. Będę walczyć.

Cóż, życie się nie zatrzyma.






sobota, 23 stycznia 2016

LBA!!!



LIEBSTER BLOG AWARD!!!!






Dziękuję za nominację Horney Morket! 

Pytania od Horney:

1) Jak powstał pomysł na napisanie tego bloga?

Byłam mocno zauroczona Creepypastą,a najwięcej to Jeff'em The Killer'em. Chciałam odzwierciedlić jacy naprawdę są ludzie i pokazać czytelnikom,że nawet jak ktoś jest sławny i bogaty jego życie może być puste i pełne dramatów.

2) Jak długo zajmuję ci napisanie 1 rozdziału? 

Piszę około półtora godziny jeśli nie więcej. Niegdyś zajmowało mi to cały tydzień haha... 

3) Ile miałeś/łaś lat jak zacząłeś pisać?

Moja "twórczość" rozpoczęła się bardzo wcześnie. Od najmłodszych lat pisałam piosenki i opowiadania różnej marki. 

4) Chciałabyś to robić zawodowo? Wydać książkę,zdobyć sławę?

Tak szczerze nie o sławę mi chodzi.Ale owszem-mam w planach wydanie książki. 

5) Skąd czerpiesz pomysły? 

Nie mam pojęcia. One same przychodzą. 

6) Kochasz to co robisz? Chodzi o pisanie. 

Ubóstwiam! Gdy piszę mogę przenieść się do innego świata i choć na chwilę przestać się zamartwiać rzeczywistością. 

7) Czy oprócz pisania masz jakieś inne pasję? 

Hm.. A i owszem. Uwielbiam śpiewać i grać na gitarze i fortepianie (choć już niestety nie mam do niego dostępu). 

8) Jakie jest twoje największe marzenie? 

Chcę coś osiągnąć. Zagrać w filmie i wydać książkę... 

9) Gdybyś mógł żyć w jakiejś książce albo serialu dokąd byś się przeniósł?

ŻYŁABYM W KSIĄŻCE WYBRANKA BOGÓW!!! 


10) Jaki jest twój ulubiony cytat? 

"Ból to cena za siłę,więc nie odpuszczaj kiedy boli" 

11) Co pomaga ci w pisaniu? 

Łatwiej by było gdybyś spytała o to co mi nie pomaga... Ale cóż... Pomaga mi gdy jestem sama w domu i mogę puszczać piosenki na cały regulator. 





Moje pytania:
  1. Co cię inspiruję?
  2. Kim chcesz zostać?
  3. Co sprawia,że jesteś szczęśliwy/wa? 
  4. Wierzysz w przeznaczenie? 
  5. Twoja ulubiona książka....
  6. Skąd pomysł na nazwę bloga?
  7. Dzień bez.... to dzień stracony. 
  8. Czego słuchasz? 
  9. Jakie wartości sobie cenisz? 
  10. Wolisz kupować czy wypożyczać książki? 
  11. Ile książek jest w Twojej kolekcji? 

Nominuję: 

O wszystkim i o niczym


LBA



Dziękuję za nominację Silie Maiden!!


Pytania od Silie:

1..Jaka nazywa się twoja najlepsza książka?

Szeptem-Becca Fitzpatrick

2.Czy masz ulubioną postać? Jak tak to kim ona jest?

Tak mam ulubioną postać,a nazywa się Jacob ze Zmierzchu.

3. Kiedy założyłeś/łaś bloga? 

Dokładnie 5 MIESIĘCY TEMU :) 

4. Jak zdobywasz wenę?  Co jest twoim natchnieniem?

Moim natchnieniem są komentarze czytelników. 

5 Jakie lubisz książki? Fantasy,horrory, dramaty....

Najczęściej to dramaty. 

6.   Ulubiona piosenka? 

Kayne Wast-Stronger 

7.Ulubiony zespół/piosenkarz.

Downa & Dirty

8. Twoje marzenie...? 

Napisać książkę i zostać aktorką. 

9. . Kim chcesz zostać w przyszłości? 

Pisarką 

10.Czy masz w planach wydanie książki?

Oj taaak!!

11.Co cię pchnęło do założenia bloga? 

Przyjaciółka :P 


Pytania ode mnie:

1. Czy jesteś zadowolona/ny z prowadzonego bloga?
2. Jaki masz kolor oczu?
3. Jak nazywa się Twój ulubiony bohater książkowy? 
4. Kim chcesz zostać w przyszłości? 
5. Jaką książkę przeczytałeś/łaś pierwszą? 
6.Co czytasz? Dramaty,fantastykę....
7. Do jakiej książki chętnie byś się przeniósł/ła?
8. Czy Twoim zdaniem warto zakładać bloga? 
9. Na podstawie czego piszesz opowiadania? Wyobraźni,książki,filmu ... 
10. Jak chciałbyś się nazywać? 
11. Jakie cechy powinna mieć książka która zwróciłaby Twoją uwagę? 

Nominuję:


Promissum

Periculum
"Nie zawsze jest tak kolorowo, jak Ci się wydaje..."


wtorek, 12 stycznia 2016

Rozdział 5

Uśmiechnij się


-Sofie.- Ktoś gładzi mnie po policzku.-Kochanie czas wstać. Ty też Drake. - Poczułam przeraźliwe zimno w nogach i z zamkniętymi oczami kopnęłam kogoś z mojej prawej strony. 
-Nie zabierać mi kołdry!-Drę się na całe gardło w nadziei,że porywacz ciepła zrozumie aluzję. 
-Jeszcze raz mnie uderzysz,a zlecisz z łóżka.-Mamrocze obok mnie Drake. Momentalnie otwieram oczy i przypominam sobie zajścia minionego wieczoru.  Mama patrzyła na mnie z uśmiechem na twarzy który zdradzał mi,że to wszystko nie powinno mieć miejsca. Cholera jak mogłam cokolwiek mu powiedzieć! Jak mogłam być taka głupia i wierzyć,że nie pójdzie do mojej rodzicielki gdy nadarzy się okazja? 
Jęknęłam i podpierając się na łokciu spojrzałam na chłopaka który pomału się budził.  
-Już jadłam śniadanie.-Oznajmia mama siadając na brzegu łóżka.-Ale w każdej chwili mogę coś dla was wykombinować. Drake twoja matka wyjechała rano. Nie chcieliśmy was budzić. -Skrzywia się i spogląda na chłopaka jadowitym wzrokiem. Drake jakby tego nie zauważał wstał  i podszedł do drzwi.-Będę u siebie.-Patrzy na mnie odrobinę dłużej niż powinien.-Jakby co.- Uśmiecham się i na moich policzkach zaczynają pojawiać się rumieńce wielkości pomidora. Rzuca mi ostatnie zaskakująco miłe spojrzenie i znika za drzwiami. 
Wzdycham i ze śmiechem rzucam się na łóżko. 
Mój brzuch robi dziwne salta,a sama jestem inna niż zazwyczaj. 
To bardzo,bardzo dziwne.
Mama marszczy nos i zdenerwowanym głosem mówi:-O co tu chodzi? Czy to jakiś żart? Myślicie,ze możecie tak po prostu sobie ze mnie kpić? - Moja głowa wciśnięta w poduszkę drętwieje. Mama nigdy nie mówiła takim tonem do mnie-nawet wtedy gdy nakrzyczałam na nią,że jest najgorszą matką na świecie i namalowałam czerwonym sprejem na ścianie jej podobiznę podpisując " Suka".
Po woli wstałam i zobaczyłam przed sobą zjawisko tak rzadkie,że prędzej uwierzyłabym w istnienie dobrych ludzi niż w to. Mama była wściekła,ale nie tak jak zwykli ludzie w takiej sytuacji. Była jak tornado które niszczy wszystko przed sobą. Nie dosłownie,lecz w jej oczach działo się prawdziwe piekło. 
-Planujecie coś prawda? Ukartowaliście to wszystko!-Wrzeszczy tak głośno,że zapewne słychać ją w całym korytarzu.- Dlaczego ON był u CIEBIE!!!-Chwyta mnie za ramiona i potrząsa,a ja próbując się wyswobodzić robię krok w tył i z rozmachem spadam na podłogę. 
Wstrząśnięta patrzę na mamę która wciąż zła wrzeszczy na wszystkie strony o naszym "Tajnym planie". Jak mogła to zrobić? Nawet mi nie pomogła wstać,a stara mama by tak zrobiła. 
-Mamo.-Mówię patrząc niemym wzrokiem w jej oczy.-Graliśmy tylko w grę.- Podnoszę się i już pewniej syczę:- Nie wiedziałam,że jesteś aż taką idiotką by stwierdzić,że planuję coś przeciwko tobie. Jestem twoją córką do cholery! Nie wszyscy są tacy jak ty.-Mierze ją wzrokiem od ciemnych butów  na obcasie do starannie dobranych spinkach na włosach.- Nie każdy zachowuje się jak skończona suk...
Mama nie pozwoliła mi dokończyć wymierzając najostrzejszy policzek jaki dostałam w życiu.