Życie pokazało mi swoje prawdziwe oblicze
-Więc... Poznaliście się już?-Pyta mama patrząc na mnie podejrzliwie. Uśmiecham się do niej słabo na co kobieta jeszcze bardziej się rozwesela. Myślę,że za dużo od de mnie oczekuję. W jedną noc nie stanę się jej wymarzoną córeczką. Za pewne myśli,że zmienię nastawienie gdy zobaczę kogoś kto ma gorzej. Lecz czy właśnie na tym nie polega miłość między matką,a córką? Ciągłe wzloty i upadki-nawet gdy jedna z nas się nie podniesie po setnym razie upokorzenia i pogardy jesteśmy razem.W tym przypadku słabą osobą jestem ja.
-Więc... Poznaliście się już?-Pyta mama patrząc na mnie podejrzliwie. Uśmiecham się do niej słabo na co kobieta jeszcze bardziej się rozwesela. Myślę,że za dużo od de mnie oczekuję. W jedną noc nie stanę się jej wymarzoną córeczką. Za pewne myśli,że zmienię nastawienie gdy zobaczę kogoś kto ma gorzej. Lecz czy właśnie na tym nie polega miłość między matką,a córką? Ciągłe wzloty i upadki-nawet gdy jedna z nas się nie podniesie po setnym razie upokorzenia i pogardy jesteśmy razem.W tym przypadku słabą osobą jestem ja.
Przymykam oczy nie wiedząc co jej powiedzieć,a co zachować dla siebie. -Mamo...To jest bardzo skomplikowane.-Mówię. Kobieta jakby rozumiała kiwa głową. Nie dopuszczam do siebie myśli,że może... Jakbyśmy pogadały wcześniej. Jakbym zrobiła pierwszy krok i powiedziała jej co zaszło... Może wtedy wszystko wyglądałoby inaczej.
Naglę za plecami mamy pojawił się Drake. Uśmiechał się od ucha do ucha. Człowiek dopiero co wstał,a już ma tyle siły? Wyciągnął w moją stronę jakiś...ZESZYT. Oprawiony w czerwony aksamit. Mój pamiętnik.
Usta same złożyły mi się w niemy krzyk. -Ty debilu. Nie zrobiłeś tego!-Drake wciąż się uśmiecha gdy mama się odwraca i widzi w jego rękach obcy dziennik.-Jak mogłeś! Mówiłam! NIE DOTYKAJ MOICH RZECZY SUKO!!!!-Wrzeszczę na cały dom. Podbiegam do chłopaka i wyrywam mu zeszyt.
-Sofie! Tak brzydko się nie mówi!-Moja rodzicielka obraca mnie do siebie.Patrze na nią wściekle.
-On zabrał mój pamiętnik. Czytał go,a ty bronisz tego gnoja.-Znów zwracam się do Drake'a. -Z tobą jeszcze nie skończyłam. Do tej pory uważałeś swoje życie za piekło,lecz tak naprawdę nic nie wiesz. Nie masz tutaj nic do roboty. A ja zadbam o to byś jak najszybciej wypadł przez okno.-Biegnę w stronę pokoju który jako jedyny zna prawdę.Prawdę o dziewczynce która uciekając zabłądziła. W pułapkę.
***
Ktoś puka do drzwi. Spoglądam na nie jakbym chciała je zabić.-Kimkolwiek jesteś mam nadzieje że spłoniesz na stosie. -Mruczę. Leże na łóżku z książkę między kolanami. Czytam Szekspira.Po raz enty. Podoba mi się jak Romeo mówi. Wydaję się wtedy prawdziwy,a za razem taki nierzeczywisty. Tylko prawdę mówiąc Julia jest trochę zbłąkana. Tak jakby ciągle chodziła naćpana. Otumaniona.
-Serio? Z czego to tekst? -Pyta Drake. Przewracam oczami odkładając książkę. Wstaję,lecz zamiast podejść i otworzyć drzwi szukam czegoś... Lepkiego. Naglę natrafiam na idealny przedmiot.
Otwieram drzwi i rzucam ptasią kupą w policzek chłopaka. Miałam ochotę się roześmiać gdy on niczego nie świadomy dotyka twarz. Już chciałam zamknąć drzwi,lecz Drake popycha je tak,że otwarły się na oścież,a ja trafiam na ścianę.-Ty...-Nie dokańczam ponieważ chłopak szybko podbiega do mnie i przyszpila do ściany. Patrzę wprost w jego zielone oczy trochę z lękiem,trochę z fascynacją. Ma piękne oczy.
Stoimy w milczeniu dzieląc się oddechami.
-Musimy sobie coś wyjaśnić. Nie jestem seksistowski,ale musisz pamiętać,że ja tu jestem mężczyzną i ja prędzej czy później przejmuję kontrolę. ZAWSZE.Nie próbuj udawać twardej ponieważ wiem już,że coś jest nie tak. Te wpisy w pamiętniku...-Na moment spuścił wzrok.-Były bardzo depresyjne.Przynajmniej te ostatnie. Wiesz,że zapamiętałem końcówkę? Wryła mi się w pamięć do końca życia.Jest blisko.Czuję jak oddycha. Na tym kończę moją opowieść która zaczęła się od spotkania tego mężczyzny.Życie pokazało mi swoje prawdziwe oblicze. Chcę się dowiedzieć kim ten ktoś jest. Czy ktoś ci zrobił krzywdę.Na początku myślałem,że jesteś taka jak te dziwaczne,użalające się nad sobą dziewczynki... Co się stało trzy lata temu? -Chłopak rozluźnia uścisk. Daję mi usiąść na łóżku. Sam zmierza do łazienki by umyć twarz.
Po chwili wraca i siada obok mnie. Wpatruję się w przestrzeń.Nie powiem mu nic nawet jakby to zależało od mojego życia. Znam go jeden i pół dnia. To dla mnie obca osoba. Zagryzam wargi zaskoczona własną reakcją na obecność Drake'a. Wprawia on mnie w... Melancholię...? To chore. Czuję jednak,że mogę mu zaufać i powierzyć najpilniej strzeżony sekret. Rozsądek w porę się odzywa i milknę nawet nie zaczynając zdania.
-Proszę. Powiedz co się stało. -Odwraca ku mnie twarz.
-Mogę ci wyjawić tylko to,że przez pewien czas cierpiałam. Lecz teraz jest okay. Naprawdę. -Zamykam się w sobie co raz głębiej. Nagle on mówi:-Chcesz zagrać w grę?-Wyciąga zza łóżka moją byłą grę planszową.Ciekawe skąd wiedział gdzie ona się znajduję?
***
Drake śpi. Graliśmy do trzeciej nad ranem w Katy i przyjaciele. Jedyną rzeczą jaką robiliśmy to śmianie się z ilustracji. Patrzę na niego w ciszy. Kiedy śpi wygląda bardzo spokojnie. Tak jakby zapadł w sen z którego nie da się już obudzić. Podchodzę do niego i sprawdzam puls w szyi. Moja ręka w zetknięciu z jego skórą wydaję się gorąca. Lecz jednak czuję pulsowanie.Żyje. Dziwię się jak bardzo mi ulżyło,
Chłopka przewraca się na drugi bok gdzie znajduję się moja ręka.Graliśmy na łóżku więc nie było problemu z zaśnięciem. Tylko teraz moja ręka znajduję się pod twarzą Drake'a. -Cholera.-Szepcze.
Nawet tak jest wygodnie. Postanowiłam iść spać. Przybliżam się do chłopaka tak,że jego oddech gładzi moje policzki.
Zasypiam wreszcie czując,że jestem bezpieczna.

