piątek, 20 listopada 2015

Rozdział 4

Życie pokazało mi swoje prawdziwe oblicze             

 -Więc... Poznaliście się już?-Pyta mama patrząc na mnie podejrzliwie. Uśmiecham się do niej słabo na co kobieta jeszcze bardziej się  rozwesela. Myślę,że za dużo od de mnie oczekuję. W jedną noc nie stanę się jej wymarzoną córeczką. Za pewne myśli,że zmienię nastawienie gdy zobaczę kogoś kto ma gorzej. Lecz czy właśnie na tym nie polega miłość między matką,a córką? Ciągłe wzloty i upadki-nawet gdy jedna z nas się nie podniesie po setnym razie upokorzenia i pogardy jesteśmy razem.W tym przypadku słabą osobą jestem ja. 
                                Przymykam oczy nie wiedząc co jej powiedzieć,a co zachować dla siebie. -Mamo...To jest bardzo skomplikowane.-Mówię. Kobieta jakby rozumiała kiwa głową. Nie dopuszczam do siebie myśli,że może... Jakbyśmy pogadały wcześniej. Jakbym zrobiła pierwszy krok i powiedziała jej co zaszło... Może wtedy wszystko wyglądałoby inaczej. 
                           Naglę za plecami mamy pojawił się Drake. Uśmiechał się od ucha do ucha. Człowiek dopiero co wstał,a już ma tyle siły? Wyciągnął w moją stronę jakiś...ZESZYT. Oprawiony w czerwony aksamit. Mój pamiętnik. 
                                      Usta same złożyły mi się w niemy krzyk. -Ty debilu. Nie zrobiłeś tego!-Drake wciąż się uśmiecha gdy mama się odwraca i widzi w jego rękach obcy dziennik.-Jak mogłeś! Mówiłam! NIE DOTYKAJ MOICH RZECZY SUKO!!!!-Wrzeszczę na cały dom. Podbiegam do chłopaka i wyrywam mu zeszyt.
                 -Sofie! Tak brzydko się nie mówi!-Moja rodzicielka obraca mnie do siebie.Patrze na nią wściekle. 
                    -On zabrał mój pamiętnik. Czytał go,a ty bronisz tego gnoja.-Znów zwracam się do Drake'a. -Z tobą jeszcze nie skończyłam. Do tej pory uważałeś swoje życie za piekło,lecz tak naprawdę nic nie wiesz. Nie masz tutaj nic do roboty. A ja zadbam o to byś jak najszybciej wypadł przez okno.-Biegnę w stronę pokoju który jako jedyny zna prawdę.Prawdę o dziewczynce która uciekając zabłądziła. W pułapkę.

*** 
Ktoś puka do drzwi. Spoglądam na nie jakbym chciała je zabić.-Kimkolwiek jesteś mam nadzieje że spłoniesz na stosie. -Mruczę. Leże na łóżku z książkę między kolanami. Czytam Szekspira.Po raz enty. Podoba mi się jak Romeo mówi. Wydaję się wtedy prawdziwy,a za razem taki nierzeczywisty. Tylko prawdę mówiąc Julia jest trochę zbłąkana. Tak jakby ciągle chodziła naćpana. Otumaniona. 
-Serio? Z czego to tekst? -Pyta Drake. Przewracam oczami odkładając książkę. Wstaję,lecz zamiast podejść i otworzyć drzwi szukam czegoś... Lepkiego. Naglę natrafiam na idealny przedmiot.
Otwieram drzwi i rzucam ptasią kupą w policzek chłopaka. Miałam  ochotę się roześmiać gdy on niczego nie świadomy dotyka twarz. Już chciałam zamknąć drzwi,lecz Drake popycha je tak,że otwarły się na oścież,a ja trafiam na ścianę.-Ty...-Nie dokańczam ponieważ chłopak szybko podbiega do mnie i przyszpila do ściany. Patrzę wprost w jego zielone oczy trochę z lękiem,trochę z fascynacją. Ma piękne oczy. 
Stoimy w milczeniu dzieląc się oddechami. 
-Musimy sobie coś wyjaśnić. Nie jestem seksistowski,ale musisz pamiętać,że ja tu jestem mężczyzną i ja prędzej czy później przejmuję kontrolę. ZAWSZE.Nie próbuj udawać twardej ponieważ wiem już,że coś jest nie tak. Te wpisy w pamiętniku...-Na moment spuścił wzrok.-Były bardzo depresyjne.Przynajmniej te ostatnie. Wiesz,że zapamiętałem końcówkę? Wryła mi się w pamięć do końca życia.Jest blisko.Czuję jak oddycha. Na tym kończę moją opowieść która zaczęła się od spotkania tego mężczyzny.Życie pokazało mi swoje prawdziwe oblicze. Chcę się dowiedzieć kim ten ktoś jest. Czy ktoś ci zrobił krzywdę.Na początku myślałem,że jesteś taka jak te dziwaczne,użalające się nad sobą dziewczynki... Co się stało trzy lata temu? -Chłopak rozluźnia uścisk. Daję mi usiąść na łóżku. Sam zmierza do łazienki by umyć twarz. 
Po chwili wraca i siada obok mnie. Wpatruję się w przestrzeń.Nie powiem mu nic nawet jakby to zależało od mojego życia. Znam go jeden i pół dnia. To dla mnie obca osoba. Zagryzam wargi zaskoczona własną reakcją na obecność Drake'a. Wprawia on mnie w... Melancholię...? To chore. Czuję jednak,że mogę mu zaufać i powierzyć najpilniej strzeżony sekret. Rozsądek w porę się odzywa i milknę nawet nie zaczynając zdania. 
-Proszę. Powiedz co się stało. -Odwraca ku mnie twarz. 
-Mogę ci wyjawić tylko to,że przez pewien czas cierpiałam. Lecz teraz jest okay. Naprawdę. -Zamykam  się w sobie co raz głębiej. Nagle on mówi:-Chcesz zagrać w grę?-Wyciąga zza łóżka moją byłą grę planszową.Ciekawe skąd wiedział gdzie ona się znajduję?

*** 

Drake śpi. Graliśmy do trzeciej nad ranem w Katy i przyjaciele. Jedyną rzeczą jaką robiliśmy to śmianie się z ilustracji. Patrzę na niego w ciszy. Kiedy śpi wygląda bardzo spokojnie. Tak jakby zapadł w sen z którego nie da się już obudzić. Podchodzę do niego i sprawdzam puls w szyi. Moja ręka w zetknięciu z jego skórą wydaję się gorąca. Lecz jednak czuję pulsowanie.Żyje. Dziwię się jak bardzo mi ulżyło, 
Chłopka przewraca się na drugi bok gdzie znajduję się moja ręka.Graliśmy na łóżku więc nie było problemu z zaśnięciem. Tylko teraz moja ręka znajduję się pod twarzą Drake'a. -Cholera.-Szepcze. 
Nawet tak jest wygodnie. Postanowiłam iść spać. Przybliżam się do chłopaka tak,że jego oddech gładzi moje policzki. 
Zasypiam wreszcie czując,że jestem bezpieczna. 



                               

niedziela, 15 listopada 2015

Rozdział 3

                                          Zaplanuj mnie 

                                  -Nie chcę się wtrącać.. Ale korci mnie by dać ci w twarz.-Mówi Drake. Idziemy przez długi korytarz do jego pokoju. Marszczę brwi zamyślona.-Co znowu źle zrobiłam? -Patrzę na niego zaniepokojona. On tylko się śmieje co mnie wprawia w lekkie osłupienie. Chce mi dać w twarz ,a ja nie wiem za co. To niesprawiedliwe. Próbowałam być miła od samego początku naszego spotkania. Odzywałam się do niego! Cud! 
                                  -Po prostu masz takie wspaniałe życie i nie korzystasz z jego dóbr. To straszne. Przerażające.-Kręci głową.Czuję że jest daleko stąd. Wybiega myślami w swój własny świat który pewnie jest tak bardzo przerażający jak jego twarz. Wchodzę do ciemnego pomieszczenia. Sięgam ręką włącznika i zapalam światło. Żyrandol jest piękny. Jak wszystko w tym pokoju urządzonym specjalnie dla naszego gościa. Podchodzę do łóżka i dotykam jego miękkiej pościeli. Na policzkach czuję słone łzy. To był mój pokój zanim wszystko się zmieniło. 
                          -To wychodzisz?-Drake staję obok mnie.Próbuję ukryć łzy lecz i tak wiem że on je zauważył. -Nie...-Siadam na łóżku.-Mama kazała mi się czegoś o tobie dowiedzieć.-Zaciskam wargi w linię. -To wywiad.-Chłopak wzdycha i siada obok. 
                             -Co chciałabyś wiedzieć?-Odwraca głowę w moją stronę .Zamyślam się.
                  -Ile masz lat?-Pytam.Naprawdę jestem ciekawa. Drake śmieje się jakby nie wierzył że nie pytam go o jego historie. 
                      -Osiemnaście.-Szepcze wciąż uśmiechnięty.
   -Super.Zadaję się ze staruchem. -Wstaję i podchodzę do półek. Otwieram pierwszą i widzę mój stary pamiętnik. Nie mogę oddychać. Szybko zamykam szufladę. -A ty ile? Siedemnaście?-Podchodzę do szafki i zauważam moje stare ciuchy powpychane w zakamarki. Różowe spódniczki i te rzeczy. Zatrzaskuję ją za nim wspomnienia przenikną w moje ciało.
           -Piętnaście.-Powiedziałam rozsuwając zasłony. Był wieczór,a ja wciąż jestem w obecności człowieka. To dla mnie nowość. Dziwnie się czuję pod naporem jego spojrzenia. Wzdycham  kolejny raz. 
                     -Teraz zaczynamy od pytań o twoją przeszłość.-Mówię odwrócona do niego plecami. Dotykam framugi drzwi. Pamiętam że ciągle podwędzałam klucz mojej nauczycielce i zamykałam się w pokoju. Teraz moje przeżycia w tym pokoju zanikną. Drake pewnie wszystko zmieni.Ma tu być do czasu aż będzie samodzielny. Do czasu aż znajdzie pracę. 
                    -Więc pewnie ciekawi cię skąd mam te szramę na twarzy?-Pyta. Podskakuję ponieważ zdaję sobie sprawę że jest obok mnie. Kiwam głową. A więc zaczynamy. 
                             -W liceum miałem dużo wrogów. Bardzo dużo. Jakby to ująć w zdanie... Dokuczałem innym. Ciągle zrywałem się ze szkoły aż wreszcie doszło do tego że oblałem pierwszy rok. Mama była zrozpaczona.Nie wiedzieliśmy jeszcze że czeka nas o wiele gorsze nieszczęście. Szedłem  w stronę domu gdy napadli mnie kolesie z liceum. Ostatnie słowa jakie usłyszałem... Będziesz wyglądał tak samo jak on.  Grałem często w grę... Pamiętam... Nazywała się Jeff The Killer.To o chłopcu który zabijał bez skrupułów. Nie wiem dlaczego lecz właśnie on był autorytetem tych facetów. Więc.. Proszę bardzo. Znasz moją historię.-Uśmiechnął się do swoich wspomnień. 
                    Byłam w szoku. Jak można zrobić coś takiego drugiemu człowiekowi?! To chore.
Pokręciłam głową.Nie możliwe.Nie można być aż takim potworem.
                      -Później się zemściłem.-Szepnął wciąż nieobecny duchem Drake. -Pobiłem każdego z nich. Tylko wcześniej musiałem się trochę zabawić. Kupiłem maskę zakrywającą tylko oczy.Poszedłem do jednego z nich i tak go nastraszyłem że się zmoczył.-Patrzę na niego w zamyśleniu. Mija pięć minut,a on się nie odzywa.Wreszcie odrywa się od swoich myśli. Spogląda na mnie z niepokojem.
                      -Teraz powinnaś uciekać. -Mówi,a ja zaczynam się śmiać.
           -Nie... Też mam... Pewną historię. Ale nie martw się.-Odwracam się do niego. -Nie usłyszysz jej. -Idę w stronę drzwi.-Jeszcze jedno.-Powiedziałam otwierając je.-Nie dotykaj moich rzeczy.

                                                                         

                                                                                                                         
                                                               Przepraszam! Wiem że długo mnie nie było więc mam nadzieje że mi wybaczycie!
                                          Czytasz-Komentuj!!!